czwartek, 24 października 2013

XVI.

- Zooosiu - widzisz przed sobą oczy Michała, układające się w wyraz istnie podobny do oczodołów pewnego rudego, czworonożnego przyjaciela z bajki dla małych bachorów.
- No co tym razem? - wzdychasz i ciągnięta za rękę prze siatkarza, po chwili znajdujesz się na jego kolanach.
- Pójdziesz ze mną na tę imprezę? - pyta, nie zmieniając swojego spojrzenia.
- A muszę? Wolałabym nie - odpowiadasz.
Jakoś nie widziało Ci się przebywanie w towarzystwie reszty zawodników i znoszenia ich niemych uwag i spojrzeń w dodatku pod wpływem alkoholu.
- No proooszę - Kubiak niespodziewanie składa mokry pocałunek na Twoim barku i opiera się o niego, mocniej obejmując Cię w pasie.
-Nie.
Jego dłoń po chwili znajduje się na Twoim karku i powoli zjeżdża w dół wraz z linią kręgosłupa.
Chyba doskonale wie jak działa na Ciebie jego dotyk.
- Proszę - ponawia swoją prośbę, wyczuwając pod swoimi palcami dreszcz, przechodzący przez Twoje ciało.
- No już dobrze - zgadzasz się, wywracając oczami i z ukrytą radością przyjmujesz od niego kolejny całus tym razem w usta.
Wplatasz palce w jego włosy i przyciągasz go mocniej. Smakujesz jego ust, przejeżdżając po nich językiem, jednocześnie bawiąc się końcówkami włosów przy szyi. Nie możesz się powstrzymać. Twój naturalny instynkt Ci na to nie pozwala. Przekładasz nogi tak, że teraz kolana masz po obu stronach jego bioder. Wpijasz się w jego usta bardziej zachłannie, w tym samym czasie czując michałowe dłonie nieco powyżej linii Twoich pośladków. Twój oddech przyspiesza, tak samo jak przyspieszają Twoje działania. Ocierasz się niby przypadkiem o jego uwypuklenie na spodniach. Po chwili dłonią zjeżdżasz coraz niżej, od szyji, przez umięśniony tors, aż do zapięcia dżinsów. Michał odsuwa się jednak od Ciebie delikatnie.
Znowu.
- Cieszę się, że udało mi się Cię przekonać - uśmiecha się, muskając jeszcze subtelnie Twoje usta, po czym wstaje, uprzednio zsadzając Cię ze swoich kolan. - No to widzimy się w piątek. Przyjadę przed ósmą - żegna się, chwytając kurtkę, przewieszoną przez oparcie fotela.
- Połamania nóg - oznajmiasz opierając się z założonymi rękami o framugę i przyglądając się jak się ubiera. - Macie to wygrać 3:0. Innego wyniku nie przyjmuję.
- Dla ciebie wszystko - puszcza oczko w Twoją stronę po czym wychodzi, zatrzaskując za sobą drzwi.

***

Stajesz przed lustrem w przedpokoju ubrana w dość krótką granatową sukienkę idealnie przylegającą do Twojego zgrabnego ciała. Włosy rozpuściłaś i delikatnie potraktowałaś lokówką, a makijażem dokładnie uwydatniłaś swoje pełne, czerwone usta. Na nogi założyłaś czarne szpilki i dobrałaś tego samego koloru kopertówę. Już dawno nie wyglądałaś tak elegancko. Uśmiechasz się mimowolnie do swojego odbicia i po chwili wzdrygasz się na dźwięk dzwonka do drzwi. Podchodzisz i otwierasz, widząc za drzwiami postać Michała. Przygląda Ci się z uśmiechem.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dzięki - odpowiadasz, doskonale kryjąc swoje zmieszanie, po czym chwytając kurtkę, wychodzisz z siatkarzem z mieszkania.
Wsiadacie do samochodu i ruszcie w stronę wyznaczonego miejsca. Nawet nie bardzo orientujesz się z jakiej okazji wyprawiana jest ta impreza. Pytasz o to siatkarza i dowiadujesz się, że to impreza urodzinowa Czarnowskiego.
Zajeżdżacie na miejsce, wychodzicie z samochodu i wchodzicie do lokalu. Wnętrze urządzone jest bardzo elegancko. Miejsca już są prawie zapełnione. Widzisz jak oczy wszystkich zwracają się w stronę przybyłych gości. W stronę Ciebie. Po krótkim zapoznaniu, zajmujecie miejsce. Czujesz na sobie spojrzenie wszystkich siatkarzy. Najchętniej wyszłabyś stąd i wróciła do domu. Wiedziałaś że tak będzie.
- Cześć, Michu- odwracasz się i widzisz wystrojonego Tishera, który po chwili zajmuje miejsce na przeciwko was. - Widzę, że przyprowadziłeś naszą Zosię - chwyta za flaszkę, stojącą na stole i polewa nam wszystkim po kieliszku. - To wy jesteście razem?
- A co cię to obchodzi? - pytasz opryskliwie.
Widzisz jak kąciki ust Simona wykrzywiają się lekko do góry w szarmanckim uśmiechu.
- Czyli tak. Gratuluje - mówi.
Prychasz i zerkasz na kieliszek, który siatkarz podstawia Ci pod nos. Nie masz zamiaru się dzisiaj upić. O nie.
- Wasze zdrowie - unosi płyn do góry i stuka się z Michałem.
Wiesz, że Kubiak nie za bardzo przepada za Tischerem i stara się tylko sprawiać wrażenie miłego kolegi. Wiesz także, że Niemiec ma jakieś wyższe plany co do was. Nie możesz pozwolić, żeby za dużo ze sobą gadali. Simon zna za wiele Twoich tajemnic. Ale też nie możesz go przecież tak po prostu wygonić. To by było dziwne.
Po jakiś 30 minutach, dosiada się do was również Łasko z żoną. Nie masz pojęcia co ona tu robi. Chyba nie powinno jej być w Polsce, co nie?
Rozmowa, czasem przerywana jakimś tańcem, ciągnie się prawie do końca imprezy. Dziwnie się czujesz, rozmawiając z kobietą Michała. Jakieś takie małe uczucie winny wiruje Ci w brzuchu. Ile to razy jej mąż zdradził ją właśnie z Tobą, a ona nie miała o tym najmniejszego pojęcia?
Wszyscy są już wyraźnie wstawieni. Oprócz Ciebie. Przed Tobą stoi dopiero drugi kieliszek wina. Dla nie poznaki tylko raz za razem umaczasz w krwistoczerwonym płynie wargi.
W końcu impreza tak jakby dobiega końca, bo większość zaczyna wychodzić. Oznajmiasz, że jesteś już bardzo zmęczona i ciągniesz Michała za ramię, aby się podniósł. Lekko się zatacza i musi przytrzymać się krzesła. Żegnasz się ze wszystkimi po kolei, aż w końcu przychodzi czas nas Simona.
- I tak wiesz, że kiedyś się wszystko wyda - bełkocze Ci do ucha, kiedy przyciąga Cię do siebie w pożegnalnym uścisku.
Odpychasz go od siebie i nie dając nic po sobie poznać, łapiesz Kubiaka za rękę i wychodzicie z budynku na chłodne, nocne powietrze.
To ty zasiadasz za kółkiem. Nie jesteś głupia, żeby dać mu prowadzić. Michał cały czas trzyma dłoń na Twoim kolanie i jeździ po nim delikatnie, rozpraszając Cię. Jest pijany. Wiesz o tym.
Dojeżdżacie pod jego mieszkanie i wysiadacie z samochodu. Michał łapię Cię za rękę i wchodzicie po schodach na drugie piętro. Siatkarz nawet nie daję Ci do końca wejść do środka. Od razu przyszpila Cię do ściany i łączy wasze usta w łapczywym pocałunku. Czujesz w ustach alkohol. Nie przeszkadza Ci to jednak. Rozchylasz usta, dając jego językowi pełne pole do popisu. Kręci Ci się w głowie. Czujesz jak wsuwa rękę pomiędzy Ciebie a ścianę i schodzi nią coraz niżej wraz z linią kręgosłupa. Twoim ciałem wstrząsa przyjemny dreszcz. Nareszcie. Nareszcie masz wrażenie, że w tym momencie może być tylko Twój. Tylko dla Ciebie. Ale czy tak to właśnie miało wyglądać? Czy w jego żyłach miała płynąć trucizna, odbierająca mu zdrowe myślenie? Chciałaś się przecież poczuć kochana. A teraz skąd możesz wiedzieć czy nie kieruję nim po prostu męski instynkt, chcący zaspokoić swoje seksualne potrzeby?
Chcesz się od niego odsunąć, ale jest zbyt silny i ciężki. Przekręcasz głowę, odpierając mu dostęp do swoich ust. On jednak zajmuje się szyją, doprowadzając Cię do szaleństwa. Walczysz sama ze sobą. Tak długo przecież czekałaś na taką okazję. Czujesz jak chwyta palcami za zamek z tyłu Twojej sukienki. Momentalnie kładziesz dłonie na jego ramionach i z całej siły jaką posiadasz, odpychasz go od siebie. Patrzy przez moment w Twoją stronę pytającym wzrokiem, ale Ty jak najszybciej się odwracasz i rzucając krótkie "dobranoc", wybiegasz z kubiakowego mieszkania. Przez całą drogę do domu, zastanawiasz się co takiego Cię podkusiło. Przecież taka okazja może się już nie powtórzyć. A czy nie do tego właśnie dążyłaś przez cały ten czas? Wyzywasz się od idiotek, chociaż w głębi wiesz, że postąpiłaś jak najbardziej słusznie.

***

Budzi Cię ciągły odgłos samochodowego klaksonu. Wyzywasz pod nosem tego idiotę, który postanowił chyba odegrać jakiś koncert symfoniczny pod Twoim oknem. Spoglądasz na zegarek, stojący na szafce i uświadamiasz sobie, że jest już prawie 15. Mozolnie wygrzebujesz się z ciepłej pościeli i kierujesz się do łazienki. Przeraża Cię Twoje odbicie w lustrze. W pół godziny myjesz się i ogarniasz, aby wyglądać dosyć względnie. Naciągasz na siebie stare dresy i luźną koszulkę, odkrywającą lewe ramię. Związujesz włosy i zahaczając o kuchnię, lądujesz w salonie przed telewizorem. Jakoś nie masz ochoty nigdzie dzisiaj wychodzić. Oglądasz jakiś łzawy film, który akurat puścili na Dwójce. Nie dane Ci jest jednak dokończysz, bo w końcowej scenie, Twój seans przerywa dzwonek do drzwi.
- Otwarte - krzyczysz, spoglądając na zegarek w dole ekranu - 18.56.
Słyszysz otwarcie a następnie zamknięcie drzwi i spoglądasz w salonowe wejście, w którym po chwili pojawia się, ubrany w dżinsy oraz czarną koszulę, Michał. Przygryzasz wargę, odwracając wzrok w stronę ekranu.
- Hej - wita się. - Mogę?
- Cześć. Jasne - odpowiadasz, a po chwili czujesz jak kanapa ugina się bardziej pod kolejnym ciężarem. Owiewa Cię tak lubianym przez Ciebie zapachem. Zaciągasz się delikatnie.
- Jak tam? - pyta, kładąc rękę na Twoim kolanie.
- W porządku - mruczysz, wyłączając telewizor.
- To dobrze.
- A u ciebie? - pytasz dla świętego spokoju. Ta rozmowa robi się sztuczna.
- Może być - odpowiada. - Posłuchaj... co do wczoraj... - zmienia nagle temat.
- Michał... - spoglądasz na niego.
- Myślałem, że tego chciałaś.
- Byłeś pijany. Wydawało mi się, że... że nie wiesz co robisz - zaczynasz się jąkać.
Michał ujmuje Twój podbródek i unosi go do góry.
- To ty nigdy tego nie chciałeś... nie chciałam, żebyś potem tego żałował... - kontynuujesz.
- Aż tak pijany nie byłem - śmieje się cicho. - W każdym razie na pewno bym tego nie żałował - mówi, całując Cię delikatnie.
Po tych słowach to jednak Ci nie wystarcza. Przywierasz do niego całym ciałem.
Po chwili jednak pogłębia pocałunek, przyciągając Cię do siebie.
- A teraz nie masz nic przeciwko? - mruczy, składając na Twojej szyi mokre pocałunki.
Kręcisz głową, wciągając głęboko powietrze. Ciężko jest Ci to wszystko przetrawić. Po chwili angażujesz się jednak całkowicie i siadasz mu okrakiem na kolanach. Czujesz jak jego ręka wędruje pod Twoją koszulką po plecach, wzdłóż lini kręgosłupa, aż do pośladków. Łapie za nie i przyciska Cię mocniej do swoich bioder. Jeczysz cicho w jego usta. Chwyta za Twój T-shirt i podciąga go do góry. Unosisz ręcę, aby ułatwić mu zdjęcie. Po chwili robisz to samo z jego koszulką. Błądzisz rękami po jego nagim torsie, wyczuwając pod palcami twarde mięśnie. Ciągnie lekko za Twój kucyk, uwalniając włosy i odchylając Twoją głowę do tyłu. Przenosi usta na na odsłoniętą szyję, ssąc i lekko przygryzając. Dlaczego to tak długo trwa? Zniecierpliwiona chwytasz go za ręce, kładąc je na zapięciu od stanika. Michał jednak oplata Cię ramionami i wstaje, trzymając Cię na rękach. Odnajduje Twoje usta i niesie w stronę pokoju. Otwiera kopniakiem drzwi i wchodzi do środka, po czym kładzie Cię na łóżku, lądując powyżej. Zahacza palcami o gumkę Twoich dresów i powoli je zdejmuje. Fascynuje Cię jego delikatnośc i brak pośpiechu. Nie przeszkadza Ci to, a raczej bardzo pobudza. Po chwili pozbywa się także Twojej bielizny. Podnosi się i przygląda Ci się przez dłuższą chwilę z szalejącymi iskrami w oczach, mieszającymi się z fascynacją. Wijesz się następnie pod dotykiem jego ust w prawie każdej części Twojego ciała. Jęczysz cicho kilka razy, wplatając palce w jego włosy. Po chwili podnosi się lekko i rozpina guzik od swoich spodni, których następnie się pozbywa, a zaraz za nimi również bokserek. Rozsuwa lekko Twoje nogi i układa się między nimi. Powoli w Ciebie wchodzi, a Ty ponownie jęczysz z rozkoszy. Napawasz się każdą chwilą. Jest Ci tak przyjemnie jak nigdy dotąd. Już wiesz o co tyle szumu i rozumiesz różnicę między kochaniem się a bzykaniem czy pieprzeniem. Po chwili, która mogła się dla Ciebie nigdy nie kończyć, rozpływasz się w ogarniającej Cię ekstazie, a Michał przeżywa to zaraz za Tobą. Opada obok Ciebie i mocno obejmuję Cię ramieniem, a Ty jesteś szczęśliwa z tego powodu, że możesz go mieć dla siebie. Tylko i wyłącznie dla siebie.


________________________________

Okej. Nie za bardzo wiem co mam napisać.
Może, że mam nadzieję, że długość tego rozdziału w jakimś mini stopniu
zaczęła odrabiać moje MEGA zaległości.
Mam oczywiście nadzieję, że się spodoba. :3
Za wszystkie błędy przepraszam, ale jakoś nie miałam ochoty tego sprawdzać.
Na waszych blogach odrobię wszystko w najbliższym czasie.
Obiecuję!

Pozdrawiam gorąco :-*